SEaNS 30 - refleksje
07 lutego
Odsłon: 949
Steven Spielberg w ostatniej produkcji swoje nazwisko, życiorys i portret rodzinny ukazuje za pośrednictwem filmowych Fabelmanów - jednak obraz opowiadający historię przede wszystkim dorastającego pasjonata i amatora kina nie ogranicza się tylko do bycia podkoloryzowaną autobiografią.
Film bez wątpienia najbardziej osobisty z całego dorobku reżysera. Spielberg nie kryje się z tym - wybór aktorów, charakterystyka wnętrz, cała fabuła podyktowana jest jego doświadczeniami. Wpłynęło to oczywiście na realizację filmu, do której zaprosił wieloletnich, ważnych dla siebie współtwórców. Williams, Kamiński, Kushner - to osoby, bez których jego kino nie byłoby w tym samym miejscu. Pomimo tego nadal miał zamiar ukazać pewne rzeczy, które dotykają każdego z nas, w obiektywny sposób. Stąd też wbrew pozorom nieoczywiste pytanie: co autor mógł mieć więcej do przekazania?
"Serce lub rozum" - padła pierwsza myśl otwierająca dyskusję próbą odpowiedzi. U większości postaci, przede wszystkim głownego bohatera i jego matki rzeczywiście widzimy tę rozterkę w tej, czy innej formie. W formie, która ostatecznie sprowadza się do tego samego - wyboru między odpowiedzialnoscią, rodziną, a miłością, pasją, dla której, niekiedy usuwając w cień rozum, jesteśmy w stanie "włożyć głowę w paszczę lwa". Czy rzeczywiście pomiędzy tymi kontrastującymi rzeczownikami musi jednak występować słowo "lub"? Parafrazując dalej słowa filmu, "sztuką jednak jest, by lew nie odgryzł głowy". Reżyser, jak i jego postać, mimo przestróg, nie bez obaw, poszedł za głosem serca - bez tej decyzji światowa kinematografia wiele by straciła. Gdzie jednak znajduje się złoty środek i czy w obliczu powołania da się do niego dotrzeć?
Przedstawione jest to na kanwie nieoczywistych sytuacji rodzinnych, która tutaj jest jednak głównym wątkiem filmu. Poza kontekstem kulturowym życia żydowskiej rodziny w powojennej Ameryce, ukazane są przez nią podstawowe rozterki i pragnienia, a także waga wpływu jaki ma dom i otoczenie na człowieka w najbardziej kształtującym okresie życia, w którym to nabiera się świadomości wymierzanych celów, ale i obserwacji rzeczywistości dookoła.
Wreszcie, jest to film o sile kina i obrazu, które zawsze symbolizowały i utrwalały przełomowe dla fabuły momenty, ale są też narzędziem, które przez moc kreowania nowej rzeczywistości okazują się wymagać ogromnej odpowiedzialności. Nie bez powodu przywodził na myśl również niedawno widziane "Cinema Paradiso", spośród wielu rzeczy, m.in. poprzez toczącą się w swoim tempie historię. Niektórzy dostrzegli w tym dar i zmysł reżysera do snucia opowieści w starym stylu - stylu kina, jakiego już się nie widzi. Nie każdemu jednak odpowiadał sposób, w jaki przeprowadził nas przez tę opowieść Spielberg. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jest to szczególny film jednego z największych współczesnych reżyserów, w którym pomimo personalnego wydźwięku poruszane są kwestie uniwersalne dla każdego.
Aniela