Pełny tytuł książki w oryginale zaczyna się od słów "Co ona sobie myślała?" i wydaje się pytaniem, które możemy zadawać wbrew pozorom nie tylko odnośnie postaci Sheby. Z każdą kolejną minutą filmu mnożą się zakręty w labiryntach umysłów dwóch głównych postaci, Barbary i Sheby, między którymi więź zawarta na fundamentach skandalu budzi coraz większy niepokój, a nawet wstręt. Destrukcyjna więź, a w zasadzie desperacja w poszukiwaniu jej, pod przykrywką dobrej wiary i intencji, doprowadza pełną osobliwości Barbarę do szantażu, a nawet obsesji, co jest u niej schematem przekraczania coraz dalszych granic, z którego nie potrafi się wyrwać. Wbrew emocjom, dochodząc do wniosku, że nie da się tu znaleźć nie-tragicznej postaci, zaczęliśmy szukać przyczyn zachowań różnych bohaterów. Film pokazuje paletę patologicznych zachowań - manipulację, fałszowanie obrazu rzeczywistości, egoizm, niedojrzałość, brak pohamowań i zaburzone poczucie odpowiedzialności. Biorące się z wnętrza problemy w końcu zaczynają być przenoszone na ludzi dookoła. Głównym u każdego - w połączeniu z wieloma innymi - powodem tych stanów wydaje się być samotność. Niszczycielska samotność, od której by się uratować, uciec, są w stanie przypłacić własną moralnością. Ofiary własnych losów, czy perfidni oprawcy?
Poza omówieniem odczuć pod kątem fabularnym, filmowym, potęgowanych pełną napięcia muzyką Philipa Glassa, szukaliśmy wniosków płynących z całości obrazu. Na pytanie o czym on w zasadzie opowiadał odpowiedzi były często nacechowane osobistymi przeżyciami lub wrażliwością. Niektórzy widzieli w tym studium ludzkiej psychiki i dramatu. Zrozumienie postaci przeplatało się z bezwzględną ich krytyką. Padło też stwierdzenie, że był to film o namiętnościach. Różnych namiętnościach, które dopadają jako cześć życia i w zależności od siły charakteru mogą być w stanie człowieka pogrążyć. Film podkreślał również wagę własnej decyzyjności, a przez to konsekwencji i odpowiedzialności. Pojawiła się nawet wątpliwość, czy historia nie przestrzega przed wszelkimi relacjami - czy możemy ufać, widząc tylko kreowane pozory?
Film miał niejednoznaczny odbiór. Dla niektórych zbyt sztuczny, "amerykański", dla innych ukazując jak najbardziej realne, choć najczęściej nieznane strony człowieka. Z pewnością jednak nie pozostawił obojętnym, w czym duża zasługa dla pokazu aktorskiego dwóch przewodnich aktorek i nietypowego prowadzenia narracji.
autor: Aniela