Władysław Bartoszewski...
Gryps dwudziestoletniej Anieli Załęskiej z książki Władysława Bartoszewskiego „Warto być przyzwoitym”
Takim, którzy wpadli z obciążającym materiałem przy sobie albo złapani w podejrzanym lokalu, zazwyczaj nie można było wiele pomóc. Wielu rozstrzeliwano potem w ruinach getta. Bezradni czytaliśmy ich nazwiska na plakatach oznajmiających o egzekucjach.
Na zawsze będę pamiętał dwudziestoletnią Anielę Załęską (,,Dorotę"), studentkę historii UW, łączniczkę w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu. Torturowana po znalezieniu u niej obciążających materiałów, napisała w jednym z grypsów:,,Życie jest ciekawe i piękne. Warto je poznać w różnych formach i odmianach. Ani trochę nie żałuję przeszłości, nie oddałabym ostatniego roku za pięć lat spokojnego życia. Tylko mi mało, i dlatego żal". Stracono ją w pobliżu więzienia 19 maja 1944 r.
Kiedy w latach sześćdziesiątych pisałem książkę ,,Warszawski pierścień śmierci 1939-1944" to myślałem przede wszystkim o tych ofiarach. Już od stycznia 1946 roku usiłowałem przyczynić się w prasie, radiu i fachowych publikacjach do utrwalenia pamięci straconych i pomordowanych, do pogłębienia wiedzy o okolicznościach cierpienia i umierania tysięcy niewinnych ofiar ostatniej wojny spośród mieszkańców mojego rodzinnego miasta. Sformułowałem to wówczas:, ,Czułem się do tego szczególnie zobowiązany jako jeden z żyjących świadków wielkiej sumy ludzkich tragedii, o których nie potrafię zapomnieć. I dlatego napisałem tę książkę".